Wystrzałowa gmina Siemkowice!

Wystrzałowa gmina Siemkowice!

Niedziela godz. 17:00, a więc nadszedł czas na derby gminy(?) Siemkowice. Do Siemkowic przyjechała drużyna z Radoszewic. KS w tej rundzie radzi sobie bardzo dobrze – poniósł tylko jedną porażkę (z KS Kraszkowice 0:1). Przeciwnie do GKS-u. Ekipa z Siemkowic w tej rundzie, niestety tylko chwilami przypomina dobrze zorganizowaną i nieźle punktującą drużynę z jesieni.

Mecz rozpoczął się spokojnie. GKS cierpliwie rozgrywał piłkę, a drużyna z Radoszewic starała się zaskoczyć szybkimi akcjami. Głównie długimi piłkami na Bartka Jamińskiego, który raz po raz starał się mieszać w obronie gospodarzy, jednak bez efektów. Atmosferę derbową dało się odczuć na boisku, gdzie nikt nie odstawiał nogi, ale przede wszystkim na trybunach. Kibice gości zgotowali małe piekiełko dla miejscowych. Ale zawodnicy GKS-u zdawali się nic z tego nie robić i grali swoje.

23’ - dobre zagranie ze środka pola na prawe skrzydło do Patryka Żaka, ten przyjmuje piłkę i dostrzega wbiegającego w pole karne napastnika gości Przemysława Mizerę. Dogrywa na 5 metr, a tam Mizera, wyprzedza naszych obrońców, dokłada nogę i 0:1.

Szaleństwo wśród kibiców gości nie trwało jednak długo.

25’ - dośrodkowanie Sebastiana Łukomskiego z lewej strony boiska mija wszystkich obrońców, a na długim słupku, akcję zamykał Przemek Ryś. Ten długo się nie zastanawiał i fantastycznym uderzeniem z powietrza mało nie rozerwał siatki!


Wszyscy którzy postanowili wybrać się w niedzielne popołudnie na to spotkanie, nie mogli narzekać na nudę. Działo się!

Po dwóch szybkich bramkach spotkanie nieco się uspokoiło. GKS konsekwentnie rozgrywał piłkę od obrońców, a goście grali na Jamińskiego, który jeśli już dochodził do strzałów, to albo niecelnie uderzał, albo świetnie interweniował nasz bramkarz. Bartek Kolanek  kolejny raz pokazał swoje możliwości, popisując się znakomitym refleksem. Zespół zdecydowanie lepiej funkcjonuje, mając świadomość, że w razie czego, Bartek będzie zawsze na posterunku… no prawie zawsze :) 

Spotkanie się uspokoiło, ale tylko w sytuacjach podbramkowych… 40’ i czerwona kartka. Napastnik GKS-u, Kamil Grzesik zbyt nerwowo zareagował na zaczepki obrońcy gości i postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość. Jednak czerwona kartka to zbyt duża kara. Wydaje się, że arbiter tego spotkania pożałował obrońcy gości uwijającego się na murawie - nie wiemy czy ze zmęczenia czy ze śmiechu z kuriozum tej sytuacji, ale faktem jest, że od 40 minuty GKS musiał sobie radzić w 10.

Po tej sytuacji, śmielej zaatakowali goście, jednak bez efektu i do przerwy utrzymał się remis.

Druga połowa spotkania rozpoczęła się podobnie. Nie było widać różnicy jednego zawodnika w poczynaniach obu drużyn, a można powiedzieć, że gospodarze lepiej zareagowali na stratę zawodnika. Goście wyglądali na mocno zaskoczonych reakcją gospodarzy. 
56' - znakomite podanie z głębi pola od Marcina Łukomskiego do wychodzącego w uliczkę Daniela Grzesika. Ten zabiera się z piłką i w swoim stylu spokojnie uderza obok bezradnego bramkarza. 2:1! Oj co się działo po tej bramce, radości nie było końca zarówno wśród zawodników, jak i miejscowych kibiców. Przeciwnie u kibiców gości, gdzie zapanowała kompletna konsternacja. Ale radość nie trwała długo. Wydawało się, że tak ciężko wywalczonego wyniku, GKS już nie wypuści z rąk, ale... no właśnie, ale :)




58' - goście rzucają się natychmiast do odrabiania strat. Zagranie do... a jakże, Jamińskiego, który jest faulowany na wysokości 25 metra przed bramką. Sam podchodzi do rzutu wolnego i... tak, 2:2. Źle ustawiony mur przez naszego bramkarza, piłka uderzona z prawej strony, prawą nogą i wpada w krótki róg - która to już bramka stracona w tej rundzie w ten sposób - trzecia, czwarta?
Goście chcąc iść za ciosem, wyprowadzali kolejne groźne akcje, a GKS stopniowo opadał z sił. W blisko 30 stopniowym upale, grając w 10, nie było łatwo bronić wyniku. 
73' i znowu Jamiński. Z łatwością ogrywa rezerwowego w tym spotkaniu, Wodzyńskiego i dogrywa z lewej strony boiska do środka, gdzie najlepiej odnalazł się Mizera. Bramka łudząco przypominająca tą na 1:0. Znowu sam przy asyście 3 naszych obrońców, dochodzi do sytuacji i nie ma problemu z pokonaniem Kolanka. Po tej bramce GKS wyraźnie siadł.
Walki i ambicji nie można odmówić nikomu, ale czegoś jednak brakowało. 2:3
83' i kolejna bramka dla Radoszewic. Denis Żak z rzutu rożnego na nos do ... tak, Jamińskiego i  ten umiejętnie dostawiając nogę zmusza naszego bramkarza do kapitulacji po raz czwarty. 4:2
GKS w międzyczasie wyprowadził jeszcze kilka akcji, gdzie sytuacje sam na sam zmarnowali Sebastian Łukomski, do spółki z Pawłem Dolatą, ale wydaje się, że nawet wykorzystanie ich, nie zmieniłoby już w tym meczu nic - poza wynikiem oczywiście i rozmiarem porażki :)
90' i gwóźdź do trumny GKS-owi wbija nie kto inny, jak Jamiński. Złe rozegranie piłki w obronie, które bez problemu wykorzystuje pomocnik gości.
 

GKS Siemkowice 2:5 KS Radoszewice
bramki:
0:1 23' Mizera
1:1 25' Przemysław Ryś
2:1 56' Daniel Grzesik
2:2 58' Jamiński
2:3 73' Mizera
2:4 82' Jamiński
2:5 90' Jamiński

skład: Kolanek - Łukomski M., Dolata, Werner (60' Wodzyński), Jeż - Ryś (65' Zarzycki), Grzesik D., Janik, Łukomski S. - Grzesik K.(40' cz. k.), Uryszek



GKS Siemkowice 2:5 Jamiński? Chyba zbyt dużo powiedziane, ale chłopak naprawdę dał radę w tym spotkaniu. Nie odbierając oczywiście pozostałym graczom, bo bez nich pewnie nie dałby rady, ale to nie zmienia faktu, że dokłada swoje pięć groszy w praktycznie każdej bramce KS-u.
A GKS? No cóż, wypada pochwalić za walkę, ambicję i... pierwszą połowę. Do momentu czerwonej kartki wyglądało to naprawdę przyzwoicie. Czy czerwona kartka była zasłużona? Raczej nie, ale właśnie w takich momentach liczy się trzymanie nerwów na wodzy. Widzimy - teraz już na własnym przykładzie - jakie są efekty. Niepotrzebnie osłabiony zespół i porażka. Nie wiemy i już się nie dowiemy czy porażka w efekcie czerwonej kartki czy po prostu tego dnia przeciwnik był lepszy, ale takie zachowania należy eliminować. Ale przegraliśmy jako zespół, bo nim niewątpliwie jesteśmy. Można było się o tym przekonać w tym spotkaniu, co pozwala z nadzieją patrzeć w przyszłość, bo widać potencjał w tych chłopakach.
Co do pracy sędziego? No cóż, w porównaniu z zespołami na boisku i kibicami, zdecydowanie nie dał rady. Jedno jest pewne, żaden z zespołów w tym sezonie nie awansuje do A klasy, ale sędzia tego spotkania może liczyć na to samo.

Oprawa i widowisko godne derbowego spotkania. A to tylko utwierdza w przekonaniu, że piłka nożna w gminie jest potrzebna. Jest potrzebna choćby dla takich meczy. Jedyne czego można żałować, to tego, że żaden z przedstawicieli gminy nie pofatygował się na to spotkanie, żeby móc się przekonać o sile sportu na własne oczy. Tego nie zmienimy i tylko takimi meczami możemy udowadniać, że ta gmina zasługuje na właśnie takie wydarzenia. 

Na podsumowania sezonu jeszcze przyjdzie czas, a w najbliższą niedzielę o godz. 13:00 bronimy 6-tego miejsca w meczu z LZS Trębaczew. Wszystkie ręce na pokład, Panowie!

Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć z meczu, to zapraszamy na Fakty sportowe powiatu pajęczańskiego.

 

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości